czwartek, 9 października 2014

Diamond pattern with oversize jacket + all about childhood

                Rozmowa z koleżanką. Nagle ona oświadcza mi, że stałam się jakaś bardziej dojrzała, dorosła, kobieca. Ja na to:
a)      zgadzam się z nią i mówię, że też to zauważyłam
b)      parskam śmiechem
c)       udaję, że tego nie słyszałam i kontynuuję rozmowę

                …

                Odp. b).
               
                Jeszcze przed chwilą zwijałam się ze śmiechu z tak irracjonalnych rzeczy jak oczobłyski goleniowe, których szczęśliwie nie jestem przedstawicielką, nosząc „babcine” rajstopki zamiast rajstop z lycrą. Jeszcze przed chwilą wspominałam, jak to zawsze w „dziewczyńskich” zabawach chciałam być długowłosą Sam („Odlotowe agentki”, przypomnienie dla wszystkich „dojrzałych, dorosłych, kobiecych” dziewczyn, kobiet, które to czytają i zapomniały o jednej z ulubionych kreskówek dzieciństwa), a nikt nigdy nie chciał być Alex w żółtym kombinezonie.
                Dzieciństwo. Dzieciństwo, czyli czas, w którym skaczemy po stołach, krzesłach, fotelach, bojąc się przed wpadnięciem w podłogową lawę. Czyli czas, w którym apogeum dorosłości jest „palenie” słonych paluszków, a wkładanie palców do cukierniczki i ich oblizywanie staje się rutyną codzienności. Czas, w którym naszymi największymi wrogami stają się dentysta i woda utleniona, zaraz na miejscu 2. i 3. po szczepionkach, igłach i wszystkim co kłujące. Gdy biegamy po ogrodzie i łapiemy koniki polne do słoików, a później patrzymy jak nie mogą się wydostać. Jednak na końcu wygrywa dziecinne dobro i wypuszczamy owady. Jak rozpoznać małego sadystę lvl hard? Gdy w domu ciągle znika sól. I nie, nie pojawia się tak nagle jak Pan Dziobak w Spółce Zło Dundersztyca, po prostu znika. Zostaje wykorzystana do „wyższych celów” tj., sypania na te czarne, obrzydliwe ślimaki, które w dżdżysty dzień robią za skórkę od banana na ulicy, i patrzenia jak zdychają. Nie, nigdy tak nie robiłam, to okropne, nie myślcie, po prostu mam kolegów dzielących się ze mną swoimi dawnymi przeżyciami. Kropka.
                Dzieciństwo, czyli czas, w którym zamiast muszelek na plaży zbieramy pety (…może nie powinnam tego pisać w 1. os. l. mn..., byłam bardzo mała no!), i czas, gdy dajemy mamie pyszne ciasta, ciasteczka z piasku w kolorowych foremkach w kształcie delfinków. Czas, gdy tak bardzo jest nam przykro jak bezlitosne morze niszczy nasz zamek z piasku, oczywiście z fosą i wieżyczkami.
                Czas, w którym jesteśmy u szczytu naszej literackiej formy, wymyślając coraz nowsze neologizmy. Gdy moja przyjaciółka była mała i gdy jej się coś bardzo podobało mówiła „kuśkusiella”. Im więcej „kuś” tym bardziej Jej się coś podobało.
                Rozmarzyliście się? Coś Wam się przypomina? A teraz… powrót do rzeczywistości. Do bycia dużymi, może już nie tak beztrosko żyjącymi, ale dzieciakami… Ja dalej mam wstręt do igieł, może już nie wrzeszczę histerycznie, gdy mam mieć pobieraną krew i nie dam się już nabrać na to, że do tego wcale nie potrzeba igły, ale na pewno zawsze oddalam takie sprawy.

              Ubrania na dziś: spodnie w romby, pudrowo różowy sweterek, roshe run'y, oversize'owa marynarka w cudne wzory + egzotyczna apaszka.
             Jak Wam się podoba stylizacja? A jak post? Ile „kuś” byście mi dali przed "kusiellą"? Piszcie w komentarzach ;)
            Zapraszam do polubienia fanpage'a: https://www.facebook.com/bethbehindcheck.blogspot











fot. Dominika Sawicka

trousers - markowybutik.pl / sweater - ZARA / jacket - old, my mum's 
/ shoes - Nike Roshe Run / scarf - ?



3 komentarze:

  1. łał! naprawdę świetne stylizacje. Dobrze Ci w kucyku. kuśkuśkuśkusiella :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, że Ci się podoba, postaram się nie zawieść w kolejnych postach, dzięki :) zaproś znajomych do polubienia fanpage'a! ;)

      Usuń